Na sobotniej gali MFK(iG), jak zwykle na sobotnich galach MFK(iG), rozdano nagrody i wyróżnienia w konkursie na krótką formę komiksową. No i przede wszystkim Grand Prix w wysokości pięciu tysięcy złotych. Na tejże gali po raz pierwszy przyznano także inne, lepsze Grand Prix - główną nagrodę w konkursie na rysunek satyryczny o Łodzi "Big Boat of Humour". Ich Wielka Nagroda była dwa razy większa od naszej Wielkiej Nagrody, w dodatku wręczona została w formie wielkiego czeku.
Czek wyglądał mniej więcej tak:
Czek wyglądał mniej więcej tak:
Nie muszę chyba mówić, że komiksiarzom (m.in. Danielowi Gizickiemu) zrobiło się trochę smutno. Że jak to tak, satyrycy nabazgrzą jeden rysunek i dostają dziesięć kafli, a my tu harujemy za pół stawki, a i tak zwykle trzeba się jeszcze ze scenarzystą/rysownikiem podzielić. No nie fair.
Żeby w przyszłych latach zapobiec podobnemu problemowi, można zastosować jedno z poniższych rozwiązań. Po pierwsze - zgodnie z zasadą "czego o czy nie widzą" nie wręczać już nigdy Grand Prix za Łódź Pełną Humoru na gali MFK i udawać, że takiej nagrody w ogóle nie ma. Po drugie - zwiększyć gratyfikację pieniężną za Grand Prix komiksowe. Jak nie będzie za co, to ciąć wyróżnienia. Albo wybrać trzecią, moim zdaniem najlepszą, metodę i do komiksiarskiego lauru zwycięzcy również dołączać ogromnych rozmiarów czek.
Mógłby on wyglądać mniej więcej tak: