środa, 30 czerwca 2010

BFK 2010 - Bezsprzecznie Fantastyczny Konwent

Kiedy rok temu organizowany był pierwszy drugi Bałtycki Festiwal Komiksu, do masońskiego półświatka komiksiarzy dopiero wchodziłem tylną furtką. Dużo się jednak o BFK nasłuchałem a najczęściej podkreślanym elementem relacji (oprócz kategorycznego nakazu plucia sobie w brodę w przypadku nieobecności) były opowieści o jego specyficznej, kameralnej, sprzyjającej integracji atmosferze. Bardzo byłem ciekaw, czy na tegoroczną edycję jeszcze trochę tej magii zostało.
A jakże. Nie wiem, jak to działa, ale poznałem więcej osób, niż na pozostałych festiwalach razem wziętych. Ale po kolei.

Świętowanie Bałtyckiego Festiwalu Komiksu niektórzy zaczęli już w środę, a to dzięki gościnności Łukasza Mazura, który mi i Jackowi zorganizował niezapomnianą, szaloną imprezę. Dzięki, Arcz - było klawo!

Bifor Faktycznie Kapitalny (fot. Łukasz Mazur)

Gdańską część festiwalu otworzył wernisaż wystawy Jacka Frąsia "Pusty komiks", który Daniel Chmielewski opisał już wyczerpująco w swojej relacji. Nie wspomniał tylko, że z powierzonych komiksiarzom do twórczego zagospodarowania kilku wielkich tablic, sam zagarnął jedną na wyłączność a gdy jakieś dziecko próbowało potraktować jej dolny fragment kredkami, ugryzł je w głowę. Prawdziwa historia.

Bazgranie Freestyle'owych Kadrów (fot. Ystad)


"Stocznia Gdańska, chyba wiecie,
najfajniejsza jest na świecie"

Ten lekko sparafrazowany tekst zespołu Apteka można odnieść także do znajdującego się na terenie Stoczni Gdańskiej (a konkretniej na terenie krzaków) klubu "Buffet", który przywitał nas momentalnym podniesieniem cen piwa butelkowego z 6 do 8zł (tzw. "Sad hours") oraz, co ważniejsze, imprezą vintage porno. Piątkowy wieczór zaczął się wyświetlonym na ścianie dramatem erotycznym Catherine Breillat "Anatomia Piekła" z 2004 roku. Niektórych zszokowały obecne w nim sceny z wykorzystaniem artykułów higieny intymnej oraz narzędzi ogrodniczych.

Było Francuskie Kino (fot. Ystad)

Jeszcze bardziej szokujące było pojawienie się dziewcząt w strojach tematycznych oraz, uwaga, prawdziwej striptizerki, która Rozebrała Się, pokazując Piersi. Nie wszyscy mogli w to uwierzyć.

Biusty Falowały Kusząco (fot. Kajetan Wykurz)

Dla tych, którzy mogą narzekać na niewielką zawartość porno w relacji z imprezy porno, mam prawdziwy rarytas. Niepublikowane do tej pory zdjęcie: Robert zdradza Janka!

Bele Faworyzuje Kapitana (fot. nie wiem, oby Agata Wawryniuk)


W sobotę udało mi się z samego rana dotrzeć do Miejskiej Biblioteki Publicznej i wziąć udział w rekordowej dla mnie liczbie sześciu spotkań i warsztatów wybranych z bogatej BeeFKowej oferty. Jak widać, prowadzący wykazywali się mniejszymi...

Błąd! Fatalnie, Karolu! (fot. Ystad)

...lub większymi kompetencjami. Poniżej bardzo profesjonalne spotkanie z redakcją i twórcami magazynu Karton.

Redaktor Pastuszka przedstawia linię redakcyjną.
Naczelny Nowacki linię aprobuje.

Bardzo Fajne Krzesło (fot. Łukasz Mazur)

Po zakończeniu części panelowej, kierując się swoją ach-jakże-buntowniczą naturą, zrezygnowałem z wystawnego bankietu na rzecz wyprawy na plażę w towarzystwie młodej komiksowej gwardii (i dziadka Gonza). Mimo dalekiej drogi, porywistego wiatru i braku powszechnej chęci do zabawy moim wypasionym frisbee, było dobrze.

Jako osobnik, który rysuje wyłącznie na bitwach komiksowych, nie mogłem nie zainteresować się tymi organizowanymi w klubie Odlot. Kiedy dotarłem na miejsce, okazało się że jestem już wpisany na liczącą 20 uczestników listę. O tyle szumne, co ironiczne przedstawienie mnie przez Gonza jako mistrza Ligi Bitew Komiksowych nie zrobiło najwidoczniej wrażenia na laureatce nagrody Eisnera, Rutu Modan, która wyeliminowała mnie w drugiej rundzie.

Białą Francę Klinem!

Zeszłoroczne zwycięstwo obronił Jaszczu, pokonując w finale produktywny duet Bizona i KRLa a autorem najciekawszej pracy wieczoru został jak dla mnie Daniel Chmielewski. W temacie "Kac" nawiązał on do rosyjskiego konstruktywizmu a konkretnie do twórczości Lazara Markowicza Lisickijego (Lisickija?), znanego lepiej jako El Lissitzky i powyższego plakatu z 1919 roku pod tytułem "Czerwonym klinem uderz w białych". Potem Daniel dziwił się, że nikt nie zrozumiał.

Brawurowa Forma Komiksu (fot. Łukasz Mazur)

Komiksowym hitem BFK 2010 nie okazały się wbrew pozorom ani "Rany Wylotowe", ani "Kapitan Sheer", ani też czwarta część "Wartości Rodzinnych". Nie. Moje serce (oraz, jak widać, podchodzące już ze śmiechu do gardła serce Olgi) zdobyła historyczna opowieść o Ostatnim Najeździe Jaćwingów. Pochopnie zignorowałem ten album na giełdzie, ale teraz już wiem, że muszę go mieć dla jego graficznego i kompozycyjnego bogactwa (półokrągłe i trapezoidalne kadry!). Ale będzie recenzja.

Pijaństwo w klubo-mordowni Odlot i poza nią trwało jeszcze długo, ale ja, doznawszy ku rozpaczy Arcza niespodziewanej awersji do alkoholu, postanowiłem wypocząć przed niedzielną porcją warsztatów oraz drogą powrotną do stolicy. I słusznie, bo była ona, ta droga, równie bogata we wrażenia, co cały festiwal. Doskonale obrazują to dwa poniższe zdjęcia - pierwsze wykonane tuż po odjeździe z Gdańska, drugie niedługo przed dotarciem na Dworzec Centralny w Warszawie.

Bak From Konwenszyn, 17:20 (fot. Łukasz Mazur)


Bak From Konwenszyn, 23:00 (fot. Łukasz Mazur)

No i tyle. Więcej relacji m.in. u Olgi, Daniela, Mirzki, Titosa i Unki.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Nie klikasz?


Jestem smutny. Nikt nie chce mi komentować bloga.

czwartek, 17 czerwca 2010

Reklama dźwignią handlu

Nutrition Center to firma oferująca "najlepsze i najtańsze produkty w świecie suplementów, największy wybór odżywek dla sportowców oraz fachowe porady". W jej asortymencie można znaleźć między innymi cztero-i-pół-kilogramowe wiadro białka czy niemal siedmio-kilogramowy wór preparatu o nazwie Mutant Mass (dostępny o smaku waniliowym lub truskawkowo-bananowym).

Nigdy bym się o Nutrition Center nie dowiedział, gdyby nie bezpretensjonalne hasło reklamowe (a jednocześnie jedna z owych "fachowych porad") umieszczone na tylnej ścianie ursynowskiego klubu fitness S4:



Jak tylko będę miał trochę czasu, żeby przedłużyć karnet na siłkę, postaram się do powyższej dyrektywy zastosować.

wtorek, 8 czerwca 2010

Balladyna


Już kiedyś wspominałem, że będąc bileterem teatralnym zawsze można liczyć na solidną dawkę humoru, którą zapewniają panowie po pięćdziesiątce, z zarostem nad górną wargą. Innego rodzaju emocji dostarcza kolejna charakterystyczna grupa współtworząca widownię teatralną - młodzież gimnazjalna. Dzięki niej praca na "Świętoszku", "Ślubach panieńskich", czy tytułowym spektaklu jest niekończącą się przygodą.

Tak, wiem, że ręka typa z lewej jest za długa. No nie chce mi się poprawiać, no.